W społeczeństwie, szczególnie polskim, nadal istnieje przekonanie, że kobieta powinna być matką. Tymczasem instynkt macierzyński powoli idzie w niepamięć. Kobiety mają uwarunkowania biologiczne do bycia matkami, ale nie jest to równoznaczne z obowiązkiem posiadania dziecka. Mało tego chciane i wychuchane maleństwo, wcale nie musi być kochane, bo miłość do dziecka nie jest czymś zaprogramowanym.
Jak to jest z tym instynktem?
Instynkt macierzyński jest trochę rozdmuchany. Nie ma nawet ścisłej definicji tego pojęcia. Czasem jest ono definiowane jako chęć posiadania dziecka, a innym razem, w ujęciu biologicznym jako „wrodzona zdolność do zachowań koniecznych dla utrzymania się przy życiu danego osobnika lub gatunku w ogóle”. Coraz więcej teorii psychologicznych odchodzi od istnienia tego zjawiska. Oczywiście instynkt jest czymś co posiadają zwierzęta, jednak wrodzona zdolność do bycia matką, nie jest instynktem każdej kobiety. Nie każda mama rozumie swoje dziecko i od początku wie jak sobie z nim radzić. Nie każda kobieta zachwyca się noworodkami i ekspresyjnie reaguje na dzieci. Matka wyczekująca na dziecko z radością, może nie umieć później się nim zająć, a jej instynkt może się nie odpalić. Tak samo matka nie do końca przekonana do rodzicielstwa, może zakochać się od pierwszego wejrzenia w swoim dziecku.
Jednocześnie posiadanie lub nieposiadanie instynktu, nie równa się miłości. Pojawiający się po porodzie instynkt, gdy po raz pierwszy trzymamy maluszka na rękach jest wyrzutem oksytocyny, czyli hormonu przywiązania. Niekiedy wyrzut ten blokowany jest przez inne hormony związane ze stresem jak np. adrenalina lub leki. Dlatego też młode matki przerażone nową rolą, w którą niekoniecznie chciały wchodzić są w stanie oddać swoje dziecko. Jednakowoż nie ma zasady, a obecność instynktu lub jej brak, w żaden sposób nie określa tego, jaką będziesz matką. Przecież matki adopcyjne też dbają o dobro swoich dzieci, chociaż ich nie rodziły. W późniejszym okresie, gdy oksytocyna spada, mówimy już o miłości lub nie, bo mitem jest, że każda matka umie kochać swoje dziecko. Jeśli nie została obdarowana miłością,możliwe, że nie będzie umiała przelać czegoś, czego nie miała na swoje potomstwo. Możliwe też, że przekaże to uczucie ze zdwojoną siłą.
Presja społeczeństwa
Macierzyństwo zaklasyfikowane jest do zjawisk oczywistych i naturalnych. Oprócz tego związane jest ze stereotypami, wartościowaniem i tabu. Ciężko nie być matką, gdy z każdej strony dobiega nas informacja, że kobieta powinna być matką. W naszej kulturze jest już to pewnego rodzaju kult. Obraz matki jako ciepłej, dobrej i kochającej istoty, dbającej o swoje dzieci i dom, wywodzi się z naszego ojczystego języka. Słowacki, Mickiewicz, Baczyński i wielu innych, wszyscy w swojej twórczości pisali do matki, o matce, w tęsknocie za matką. Wszystko o miłości, matki do dziecka, dziecka do matki. Niezależnie od autora, każda z matek, jest matką kochającą swoje dziecko ponad wszystko, pełną troski i ciepła, usposobieniem dobra. Kolejną ikoniczną wręcz Matką, stawiającą wysoko poprzeczkę, jest Matka Boska. W Lamencie Świętokrzyskim, płacząca pod krzyżem ze swoim dzieckiem. Chciałaby go napoić, podtrzymać opadającą głowę, ale nie może więc cierpi. Dodajmy do tego znaczenie jej postaci, podczas potopu szwedzkiego i mamy również silny kult religijny, ciążący na obrazie matki.
Ogromną rolę odegrała pierwsza połowa XX wieku, gdy Matka Polka stała się symbolem. Ze względu na liczne konflikty zbrojne i związaną z tym nieobecność mężczyzn, obowiązki matek uległy radykalnym zmianom. Były głowami domu i odłożyły swoje własne potrzeby na rzecz dobra dziecka. Stały się wtedy guwernantkami, często przejmowały rodzinne interesy i działały w opozycji. Jednak tym, co stało się rdzeniem tego mitu społecznego, jest obraz polskiej matki jako kobiety oddającej się domowi i swoim dzieciom. Tak więc Polka, równa się matka.
Bycie, a nie bycie matką
Zacznijmy od tego, że nic nie trzeba, co najwyżej można. Posiadanie dzieci jest kwestią indywidualną, a Matka Polka jest mitem społecznym idącym w niepamięć. Podobnie jak instynkt macierzyński, który traktowany jest coraz częściej jako narzucona kulturowo wartość. Oczywiście macierzyństwo jest niezaprzeczalnie pięknym doświadczeniem, ale tak samo jest niezaprzeczalnie trudne. Gdyby każda kobieta umiała być matką, nie byłoby sierot i przemocowych dzieci. Nie po to kobiety uzyskały emancypację, żeby tkwić w ramach, jakie kiedyś nałożyło im społeczeństwo. Pora więc ruszyć na przód i zaakceptować nasz babski wybór. Możesz jako kobieta spełniać się w roli żony i matki, a równie dobrze możesz spełniać się w roli inżyniera budowy maszyn. Nie jest też powiedziane, że nie da się połączyć ścieżki zawodowej z prywatną. Wiele kobiet jest tak samo efektywnych w domu i w pracy, nie bez powodu mówi się, że mamy to super bohaterki. Jednocześnie nie ma nic złego w traktowaniu swojego projektu zawodowego jako dziecka. Najważniejsze by być szczęśliwym w miejscu, w którym się znajduje. Kobieta bezdzietna nie jest już dłużej starą panną z kotem. Może to być super ciocia przyjeżdzająca z super wujkiem lub po prostu super ciocia.
Nie każda kobieta, też może pozwolić sobie na bycie mamą, chociażby ze względów zdrowotnych. Nie każda z nas umie dzielić z kimś życie lub wyobrazić sobie całkowite poświęcenie dla drugiej osoby. Budowanie rodziny może być pięknym doświadczeniem, ale trzeba mieć skąd wynieść wzorce. Często problemy jakie posiadamy jako dorośli wywodzą się z błędów wychowawczych rodziców. Nie każdy dorosły przepracował swoje dzieciństwo. Sprawy mogą przybrać dwa obroty wydarzeń. Jeśli nam czegoś brakowało za dziecka, będziemy chcieli zupełnego przeciwieństwa np. z braku miłości przejdziemy do jej ogromu lub na wskutek urazu, zamkniemy się na to- dysfunkcyjna rodzina, spowoduje niechęć do posiadania rodziny. Niezależnie od przyczyn, które warunkują nasze zdanie, należy je uszanować, bo na byciu lub nie byciu matką świat się nie kończy.
KORNELIA WILK
Zainteresował Cię artykuł? Napisz:info@otwartebramy.org
Czytaj też: Czy dzieciom potrzeba swobody?