Często lubimy kategoryzować i przyjmować skrajne opinie. Dla większości z nas osoba niepełnosprawna czy to fizycznie, czy to z problemami psychicznymi powinna żyć tak, żeby być wzorem do naśladowania dla innych albo kompletnie nie potrafi sobie poradzić w życiu codziennym. Co jednak z tymi którzy na tej skali znajdują się pomiędzy?
Za przykład weźmy Natalię Partykę, wielokrotną mistrzyni świata i zdobywczyni kilku złotych medali paraolimpijskich w tenisie stołowym oraz Jana Melę, podróżnika, działacza społecznego i zdobywcę dwóch biegunów. Dzięki wytrwałości i walce z własnymi ograniczeniami stali się oni wzorem dla wielu. Ich osiągnięcia są niepodważalne i nic dziwnego, że wzbudzają podziw i szacunek wśród ludzi. Współczesne media uwielbiają tego typu historie o herosach, którzy mimo różnych przeciwności losu dokonują rzeczy wielkich. Nie twierdzę, że to źle, ponieważ to może być inspirujące.
Należy się jednak zastanowić, czy to nie wywołuje niepotrzebnej presji wobec innych osób z niepełnosprawnością. Nie każdy przecież będzie miał możliwości, by wjechać na szczyt góry na wózku inwalidzkim. Nie musi mieć też na to kompletnie odczuwać takiej potrzeby. Czasami można się spotkać z przykładowym stwierdzeniem: „Skoro masz problem z poruszaniem się, to powinieneś starać się pięć razy mocniej niż osoby sprawne”. Tylko dlaczego mamy się ciągle przyrównywać do innych? Czy nie lepiej pracować nad sobą według własnych sił i możliwości? Z kolei osobie ze stwierdzonym lękiem społecznym ciężko będzie nagle przemówić przed setką nieznanych osób. Czy jej także powinniśmy mówić: „Powinieneś przełamać swój strach i wyjść ze swojej strefy komfortu?” Jasnym jest, że takim wpuszczeniem kogoś na głęboką wodę możemy pomóc przełamać obawy, ale również możliwym jest, że tylko pogłębimy jego fobię.
Z drugiej strony dość często można się spotkać z zupełnie odmiennym zjawiskiem. Według niektórych osoby z różnego rodzaju niepełnosprawnością niczego w życiu nie osiągną. To kolejny przykład doklejania łatki społecznej. Oczywiście należy podkreślić, że poziom samodzielności bardzo często idzie w parze z rodzajem i nasileniem niesprawności, lecz nie zawsze. Często to osoby najbliższe, na przykład rodzice, chcąc pomóc swojemu dziecku, robią mu tak naprawdę nieświadomie krzywdę wyręczając je we wszystkim – również w tych czynnościach, w których samo mogłoby sobie poradzić. Mijają lata, a osoba ta z dziecka staje się dorosłym pełnym lęku i niepewności, nierzadko z kryzysami psychicznymi. Może to znacząco utrudniać aktywne funkcjonowanie w społeczeństwie, w którym wciąż obecnych jest wiele stereotypów. Jednym z nich jest właśnie przekonanie, że osoby niepełnosprawne nie mogą samodzielne i stanowić o sobie.
Należy zatem znaleźć złoty środek między tymi skrajnymi podejściami. Podstawą jest tu wolny wybór w sposobie realizowania się, bez niepotrzebnej presji. Jeśli osoba z ograniczeniami fizycznymi lub z zaburzeniami psychicznymi dąży do tego, aby spełniać się na swój indywidualny sposób nie odbierajmy jej tego prawa. Nieważne, czy zechce zostać znaną osobistością w swojej dziedzinie, czy wystarczy jej spokojne funkcjonowanie i dbanie o swoje potrzeby, zmartwienia, prawa i obowiązki jak każdy z nas.
autor: MATEUSZ SKÓRA