Śmierć voodoo. Czy można umrzeć ze stresu?
W XX wieku amerykański fizjolog, neurolog i psycholog Walter Cannon zainteresował się tematem nagłej śmierci na wskutek rzucenia klątwy czy profanacji świętego, wedle rdzennych wierzeń, miejsca. Zjawisko to nosi nazwę śmierci voodoo (obecnie śmierć psychofizjologiczna) i występuje o dziwo nie tylko na Haiti, skąd wywodzi się voodoo, ale także w Południowej Ameryce, Afryce, a nawet w Australii i Nowej Zelandii. W jaki sposób klątwa i czy faktycznie klątwa, zabija ludzi?
Pierwsze wzmianki
W swojej książce „New Zealand and it’s aborigines” wydanej w 1845 r. William Brown opisał niezwykłe historie niewyjaśnionych śmierci tubylców. Jedną z nich usłyszał prosto od swojego znajomego, który był jej częścią. Mianowicie, pewnego razu przechadzał się obok miejsca uznawanego przez Maorysów za tabu. Rosło tam piękne, urodziwe drzewo, a on postanowił zerwać jego dorodne owoce. W drodze powrotnej, został poproszony o kilka z nich przez mieszkankę z wioski. Kobieta zachwycona smakiem, zapytała się, skąd je ma. W momencie, w którym dowiedziała, że pochodzą one z zakazanego miejsca, upuściła cały swój koszyk i wykrzyknęła rozdarta, że bóg wodza zabije ją za zbezczeszczenie świętości. Wydarzenie to miało miejsce po południu, natomiast w południe następnego dnia już nie żyła.
Siła przesądu
Działanie śmierci voodoo opiera się w głównej mierze na wierzeniu w tak zwane zabobony. Zjawisko to występuje zazwyczaj w społecznościach plemiennych, w których mniemanie o sile istot z zaświatów oraz obrządków magicznych jest mocno ugruntowane. Nazwa voodoo w tym przypadku nie jest znacząca, gdyż śmierć ta występuje w mnogich kulturach. Naprowadza jedynie na szokujący bodziec, przez który wywoływany jest tak ogromny strach. Tym, co wywołuje śmierć, jest przekonanie, że podlega się wpływowi klątwy. Taka osoba przestaje jeść i pić i opada z sił. Dodatkowo przyjaciele i rodzina traktują wyklętego jakby faktycznie kres jego życia miał nadejść lada moment. Wraz z szamanem odprawiają nad nim modły i odwracają się od niego. Siła sugestii otoczenia i naszej podświadomości jest tak wielka, że faktycznie umieramy.
Dlaczego tak się dzieje?
Podstawą efektu śmierci voodoo, jest tak silne zakorzenienie strachu przed jakimś zjawiskiem, że wywołuje ono ogromny stres przed jego nastąpieniem. Zjawisko to działa na zasadzie mechanizmu samospełniającej się przepowiedni, czyli najprościej rzecz ujmując, przekonaniu, że coś jest dla nas możliwe, w wyniku czego doprowadzamy to do skutku.
Jest to także skrajny przykład efektu psychologicznego zwanego nocebo. Stanowi on przeciwieństwo placebo i wywołuje niepożądane efekty. Canon twierdził, że tym, co doprowadza ostatecznie do śmierci jest drastyczne obniżenie ciśnienia krwi. Na skutek nadmiernej aktywności współczulnego układu nerwowego, który reaguje na stres, a odpowiada za ukrwienie narządów, naczynia krwionośnie kurczą się, a nawet ulegają zniszczeniu.
Bardziej współczesny przypadek takiej śmierci miał miejsce w 1992 roku, gdy mężczyzna, u którego błędnie zdiagnozowano nowotwór, zmarł w obawie przed śmiercią.
KORNELIA WILK