Skąd czerpać energię do życia? Odpowiada socjolog dr hab. Dorota Rancew – Sikora

przez | 15 kwietnia 2021

Skąd wziąć siły do życia? Socjologiczne koncepcje energii emocjonalnej i społecznego uznania

Żyjemy w świecie zindywidualizowanym, co oznacza, że żyjemy tak, jakbyśmy byli oddzielnymi jednostkami – przyzwyczajeni do poglądu, że każdy ponosi odpowiedzialność sam za siebie, i jest odpowiedzialny także za to, czy udaje się mu osiągnąć szczęście lub przynajmniej zadowolenie z życia. Traktujemy to jako oczywistość nie pamiętając, że życie wybierane i określane przez jednostki jest stosunkowo niedawnym wynalazkiem społeczeństwa nowoczesnego. Bernhard Waldenfels dowodzi, że to świat nowoczesny wprowadził do społeczeństw podział na to, co stare lub przestarzałe, co tradycyjne i nowe, zabierając pewność, że to, co jest, jest takie jak być powinno i zastępując ją złudzeniem, że wszystko można zmienić.

Zasada odpowiedzialności jednostkowej sprawdza się w prawie, kiedy jednostka odpowiada tylko za swoje czyny, a nie za winy swoich przodków, potomków, sióstr czy braci. Ale w życiu społecznym ma ona swoje ciemne strony, gdyż usprawiedliwia obojętność wobec słabszych, którzy sobie nie radzą i obciążanie winą tych, co są ofiarami. Tymczasem świat jest głęboko niesprawiedliwie urządzony i nie każdy, kto żyje dostatnio i dobrze, ma prawo sądzić, że jest to jego własną i wyłączną zasługą. Pod względem możliwości życiowych i komfortu na co dzień, a także dobrostanu psychicznego i zdrowia, jesteśmy już od urodzenia w sytuacjach nierównych. Pierre Bourdieu pokazał na wielu przykładach ze szkoły, że tak zwany brak ambicji, woli walki o sukces wynika z tego, że dany człowiek wie, iż nie ma szans przezwyciężyć swojego własnego społecznego usytuowania, że najprawdopodobniej pozostanie zawsze poniżej miejsc, które obdarzone są prestiżem i społecznym uznaniem. Jest tak między innymi dlatego, że reguły gry zostały ustalone przez silniejszych i to w taki sposób, który jest dla nich samych najbardziej korzystny. Nie pojedyncze jednostki, ale całe grupy i kategorie społeczne są zróżnicowane pod względem posiadania dóbr materialnych, życiowego optymizmu i wiary w siebie, pod względem możliwości uzyskania pomocy i wsparcia, szans na stworzenie i utrzymanie kochającej rodziny, udanego małżeństwa, zdolnych dzieci, wygodnego domu i dobrego sąsiedztwa, korzystania z czystej przyrody i silnego zdrowia. Niektórzy z nas żyją w ciągłym niepokoju wynikającym z trudnych z warunków życia. Stres wywołują niektóre zawody i brak pracy, niewystarczające wynagrodzenie, problemy małżeńskie, nieodpowiedzialne rodzicielstwo, przestępczość i przemoc w sąsiedztwie, zagrożenie przemocą lub doświadczenie przemocy, choroba, przeżycie śmierci lub opuszczenia przez osoby bliskie. To może zdarzyć się każdemu, oczywiście, i jest wiele przypadków, kiedy ktoś będąc wyjściowo w niekorzystnych okolicznościach osiąga szczęśliwe życie, ale statystycznie rzecz biorąc na całym świecie są takie klasy społeczne, w których kumulują się stresujące sytuacje, i zbyt małe są zasoby potrzebne do tego, aby poszukać odpowiedniej pomocy i wzmocnić siły.

Czy można zatem, nie zmieniając świata i własnej przynależności do mniej uprzywilejowanej klasy lub grupy społecznej zdobyć nieco więcej optymizmu i mocy do mierzenia się z przeciwnościami losu?

Od momentu powstania tej dyscypliny naukowej socjologowie są przekonani, że siła i moc, którą odczuwa jednostka, płyną wprost z jej kontaktów z innymi ludźmi, przy czym liczą się tu najdrobniejsze gesty i najzwyklejsze spotkania, jeśli poświęci się im wystarczająco dużo czasu i uwagi.

Randall Collins, zaliczany do najwybitniejszych przedstawicieli socjologii emocji, przyjmuje za pewnik, że uczucia nie są tylko naszym wewnętrznym, jednostkowym stanem, na który nie mamy dużego wpływu, które musimy jedynie od czasu do czasu „wyładować” z powodu zbyt dużego napięcia. Przeciwnie, uważa że emocje wytwarzane są pomiędzy ludźmi w ramach tak zwanych rytuałów interakcyjnych. Przebywając z innymi i odprawiając te rytuały można, nie koncentrując się wcale na sobie, zapewnić sobie dużo dobrej energii, pozytywny nastrój, i trwałe pobudzenie emocjonalne wystarczające do tego, aby chciało się żyć i działać. Swój pomysł na rozumienie rytuałów Collins zaczerpnął od Emile’a Durkheima, pierwszego socjologa francuskiego i autora takich książek jak Elementarne formy życia religijnego i Samobójstwo, napisanych na początku XX wieku. A o co chodzi w tych rytuałach? Nie mają one w sobie nic magicznego ani religijnego – chociaż wiele religii używa ich dla pobudzenia morale swoich wyznawców. Na rytuał interakcyjny w sensie społecznym składa się wspólna uwaga skierowana na jakiś obiekt oraz rytmiczna koordynacja czynności uczestników, wytwarzająca ich wspólne zaangażowanie. Warunki te spełniają takie zbiorowe wydarzenia jak koncert, mecz, spotkanie towarzyskie, modlitwa, wspólny taniec i śpiew, uprawianie sportu, gra, protest uliczny, a nawet – wspólne picie kawy lub wina, czy też rozmowa są w stanie naładować emocjonalnie uczestników na jakiś czas. Ważne jest, że pozyskane w ten sposób pobudzenie emocjonalne naturalnie ulega wyczerpaniu, więc takie spotkania należy powtarzać. Rytuał interakcyjny nie musi być oparty na trwałych ani głębokich więziach między uczestnikami, wystarczy, że będą wspólne coś robić, jedni w obecności innych, dostosowując się do tego, co ktoś inny właśnie przed chwilą powiedział lub zrobił. Uczestniczyć w rytuale interakcyjnym oznacza zanurzyć się w rzeczywistości społecznej, która jest dostępna każdemu tu i teraz, a nie kiedyś i tam, w bardzo różnych formach i często za darmo. Warto wspomnieć, że jest duża różnica między rytuałem żywym, który energii dodaje i martwym, który energię zabiera, i który ma miejsce wtedy, kiedy uczestniczymy w spotkaniu, do którego się przymuszamy i które nas nudzi.

Inną socjolożką, która ma szczególne zasługi w rozwijaniu socjologii emocji, jest Arlie Hochschild, która rozwinęła swoją koncepcję pracy nad emocjami w warunkach pracy zawodowej, w odniesieniu do wymagań, jakie stawia przed pracownikami wykonywanie niektórych zawodów. Dotyczy to szczególnie osób pracujących z klientami, takich jak ekspedienci, kelnerzy, nauczyciele, lekarze i lekarki, pielęgniarki, sędzie i sędziowie, stewardessy i kierowcy autobusu, opiekunowie i terapeuci – którzy muszą nie tylko zachować spokój i się uśmiechać. Prawdziwe wejście w rolę zawodową oznacza dla nich konieczność rzeczywistego odczuwania takich emocji, jakie są od nich oczekiwane, a więc pracują nad nimi po to, aby się mogli w swojej pracy odnaleźć. Hochschild w swoich ostatnich badaniach przeprowadzonych w USA podjęła także temat wytwarzania się oddzielnych światów, opartych nie tylko o różne preferencje polityczne, ale też inne całościowe obrazy świata, kiedy ludzie ufają odrębnym, tylko swoim mediom i bardzo nieufnie nastawieni są do poglądów i opinii innych. Taka sytuacja ma miejsce również w Polsce. Zasługą autorki było umiejętne wyjaśnienie głębokich podziałów społeczeństwa na dwie rozbieżne i wrogo do siebie nastawione części przez odniesienie się do potrzeby zachowania poczucia godności i szacunku nawet wtedy, kiedy nie ma się wysokiego wykształcenia, dobrze płatnej pracy czy zdrowego środowiska do życia. Może dążenie do odzyskania zagrożonej godności staje się właśnie wtedy szczególnie silnym, pierwszoplanowym celem, któremu zostają podporządkowane wszystkie inne sprawy? Podobnie jest u nas – brak okazywania szacunku i pogarda, nawet jeśli są motywowane poczuciem najgłębszej słuszności, argumentem moralnym, wiarą w dobro i w walkę ze złem – rodzą zatrute owoce. Osoba, którą odrzucamy dlatego, że jest po drugiej stronie barykady, musi bronić swej godności. Czasem robi to poniżając innych i nas samych, wikłając się w różne formy rasizmu, antysemityzmu, homofobii czy odmawiając innym prawa do godnego życia. Pogrążanie się w pielęgnowaniu pogardy jest ślepą uliczką, bo godność jest czymś, co należy się każdemu człowiekowi.

Michèle Lamont we współpracy z międzynarodowym zespołem stworzyła projekt poświęcony badaniu, jak można odwrócić ten niebezpieczny i wrogi trend, jaki związany jest z różnymi formami dyskryminacji. Zaczęła od wyjaśniania, jak nierówności między ludźmi są wytwarzane i jaki świat one same wytwarzają, kiedy już są. Walka z nierównościami w tym ujęciu to nie tylko walka o prawa grupy dyskryminowanej, obojętnie, czy do niej należymy, czy nie. Projekt przedstawiony w książce Getting Respect, oparty na koncepcji uznania wymyślonej przez Axela Honnetha, jest odpowiedzią na to, co naprawdę niszczy nasz świat społeczny. Nierówności nie dotyczą tu tylko tego, co mamy i jak się różnimy – lecz sięgają samej istoty naszego człowieczeństwa – bo bycie człowiekiem nie może opierać się na tym, że kogoś innego (lub siebie samego) uznamy za bezwartościowego, że będziemy próbować wykluczyć go ze wspólnoty, naznaczyć, wyeliminować, lub zniszczyć. Zjawisko zbiorowego naznaczania przez przypisanie kogoś do kategorii dyskryminowanej opisał bardzo sugestywnie w oparciu o osobiste doświadczenia inny słynny socjolog Erving Goffman.

Dla nas najważniejsze jest odnalezienie w pracach Lemont i innych badaczy zajmujących się tym problemem odpowiedzi na następujące pytanie: jeśli już takie podziały i procesy się zaczęły – jaka siła i jakie sposoby mogą je zatrzymać? Na czym polegać może proces destygmatyzacji, odzyskiwania szacunku i poczucia wartości?

Wiadomo już, że poczucie własnej wartości i szacunku do siebie nie wynikają z własnego wnętrza, lecz są nam darowane, muszą być udzielane jednym przez drugich. Największym ryzykiem życia społecznego jest to, że cały czas przeglądamy się w lustrze innych. Nawet jeśli osądzają nas źle w sposób niesłuszny i bezpodstawny, i tak mają dostęp do naszych uczuć, mogą wpłynąć na to, jak będziemy się czuli we własnej skórze, mogą podważyć nasze zaufanie do siebie i zachwiać w nas pewność, że zasługujemy na szacunek. Im bardziej dana konkretna grupa lub kategoria społeczna, doświadczyła naznaczenia jako ta, która jest wypychana ze wspólnoty, tym bardziej potrzebuje aktywnej postawy ze strony tych, którzy w niej cały czas bezpiecznie pozostają. Nie wystarczy powiedzieć – jesteś inny, ale cię toleruję lub nawet szanuję – trzeba uznać drugiego za pełnoprawnego członka własnej wspólnoty, aby zatrzymać proces stygmatyzacji i jego szkodliwe konsekwencje. Stygmatyzacja szkodzi nie tylko tym, którzy są wykluczani, lecz także tym, którzy wykluczają rozcinając ich świat na pół. Ten, kto sam wyklucza, nigdy nie zazna spokoju, gdyż jego życiu będzie towarzyszyła obawa, że sam kiedyś ulegnie wykluczeniu. Obok bezpośredniej przemocy fizycznej i różnych form wykorzystywania bezbronnych, tendencja do tego, aby wypchnąć innych poza ramy społeczeństwa, jest najokrutniejszym mechanizmem społecznym, jaki znamy.

Literatura

Pierre Bourdieu. 2006. Reprodukcja. Elementy teorii systemu nauczania, napisana z Jean-Claude’em Passeronem. Warszawa, PWN.

Pierre Bourdieu. 2005. Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia. Warszawa, Scholar.

Randall Collins. 2011. Łańcuchy rytuałów interakcyjnych. Kraków, Nomos.

Emile Durkheim. 1990. Elementarne formy życia religijnego. Warszawa, PWN.

Erving Goffman. 2005. Piętno: Rozważania o zranionej tożsamości. Gdańsk, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Arlie Russell Hochschild. 2009. Zarządzanie emocjami. Komercjalizacja ludzkich uczuć. Warszawa, PWN.

Arlie Russell Hochschild. 2017. Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy. Warszawa, Krytyka Polityczna

Allan V. Horwitz. 2012. An Overview of Sociological Perspectives on the Definitions, Causes, and Responses to Mental Health and Illness. W:  A Handbook for the Study of Mental Health: Social Contexts, Theories, and Systems, red. T. L. Scheid, T.N. Brown, Cambridge University Press

Michèle Lamont 2016 Getting Respect: Responding to Stigma and Discrimination in the United States, Brazil, and Israel, napisana wspólnie z G. M. Silva, J. Welburn, J. Guetzkow, N. Mizrachi, H. Herzog i E. Reis. Princeton: Princeton University Press

Michèle Lamont 2000 The Dignity of Working Men: Morality and the Boundaries of Race, Class, and Immigration. Cambridge, MA: Harvard University Press and New York.

Bernhard Waldenfels. 2009. Podstawowe motywy fenomenologii obcego. Warszawa, Oficyna Naukowa.