Kto nie chciałby, żeby życie było proste? Żeby wszystko się udawało, najlepiej bezwysiłkowo. Chcesz mieć mercedesa? Będziesz go miał! Pragniesz być szefem ogólnoświatowej firmy? Dasz radę. Jesteś zwycięzcą? Oczywiście, że tak. Przynajmniej według wyznawców „pseudocoachingu”.
Wyrażenia „dasz radę, tylko się postaraj”, „cel jest na wyciągnięcie ręki, tylko po niego sięgnij!”, „wszystko czego potrzebujesz, to odpowiednie nastawienie”, wcześniej wymienione „jesteś zwycięzcą” czy, moje ulubione, „możesz WSZYSTKO” brzmią pięknie. Chciałoby się w nie wierzyć. Chciałoby się móc robić rzeczy, o których tylko sobie pomyślimy. Chciałoby się być robotem, bez potrzeb, ograniczeń i uczuć.
Jednak samo „chcenie” nic nie daje. Świat wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby marzenie o czymś zapewniało posiadanie danej rzeczy czy umiejętności. Jest to jednak niemożliwe, chociaż pseudocoache wydają się myśleć inaczej.
Świadomość własnych ograniczeń
Co jest nie tak w nastawieniu „mogę wszystko”? Jest nierealne. Szczególnie, że zwykle odnosi się do bardzo określonego terminu np. tygodnia, miesiąca, ewentualnie roku. Wiara w to, że dam radę dokonać rzeczy niemożliwych w dłuższej perspektywie może powodować spadek motywacji i chęci do angażowania się w coś nowego. Zmniejsza samoocenę, poczucie kompetencji, a także utrudnia stawianie realnych celów. Przykładowo, skoro miałam osiągnąć figurę modelki w miesiąc, a po dwóch miesiącach ćwiczeń i diety nie osiągnęłam nawet połowy oczekiwanych efektów, to mogę zacząć myśleć, że coś jest ze mną nie tak. Jestem beznadziejna, bo nie wyglądam jak z okładki.
Mierz siły na zamiary
Coaching jest jednak formą wspierania rozwoju opartą o wspólne wyznaczanie realnych celów z klientem. To klient właśnie decyduje, do czego chce dążyć i jak chce do tego dojść. Czasami wymaga to wyjścia ze „strefy komfortu” (bardzo oklepane i niedookreślone wyrażenie według mnie), a czasami zupełnie nie. Zdarza się, że osiągnięcie celów możliwe jest w bardzo szybkim tempie, zwykle jednak proces ten wymaga czasu, chęci i pewnych poświęceń. Wracając do przykładu modelki: osiągnięcie „idealnej” figury nie jest łatwe, nie nastąpi szybko, a czasami nie jest wcale możliwe. Realnym celem byłoby na przykład rozpoczęcie regularnych ćwiczeń czy rezygnacja z podjadania. Później można by wprowadzić dietę i obserwować efekty. I każdy z nich byłby bardziej zauważalny, powodowałby dużo radości – „udało mi się to zrobić”.
Co więc właściwie jest zadaniem coacha? Po pierwsze pomoc w wyklarowaniu celów, hierarchii wartości, tego do czego (zdaniem klienta, nie trenera) warto dążyć i co jest w zasięgu danej osoby. W jaki sposób? Przede wszystkim poprzez pytania, bez narzucania swoich poglądów. Ponadto coach ma wspierać w osiągnięciu tych celów poprzez odpowiednie formułowanie wypowiedzi naprowadzających na to „gdzie ja jestem i co zrobić, żeby być bliżej miejsca, do którego zmierzam”. Pomaga znosić porażki i cieszyć się z sukcesów, ponieważ ważny jest rozwój, a jego elementem są błędy. I nikt nie jest permanentnym zwycięzcą, który osiągnie wszystko, co sobie wymyśli.
Źródła:
https://www.linkedin.com/pulse/coach-czy-ko%C5%82cz-pseudo-coach-ewa-mukoid
https://coachingdao.pl/czym-coaching-nie-jest
Autorka: Agata Walkusz