Trafiłam na oddział psychiatryczny dwanaście lat temu. Poszłam tam z własnej woli, po namowie psychiatry. Chociaż bardzo się bałam to czułam, że uzyskam tam pomóc. Był to dopiero początek mojej drogi, którą mogę nazwać drogą zdrowienia. Tabletki dość szybko zlikwidowały chaos w głowie, ale pozostawiły pustkę, którą nie bardzo umiałam wypełnić. Mimo że, poczułam spokój po długotrwałym okresie nieustannego napięcia to nie czułam się do końca dobrze. Ciągle chciało mi się spać i każda nawet najzwyklejsza czynność wymagała wielkiego wysiłku. Poznałam tam przeróżnych ludzi, którzy mieli podobne problemy do moich. Udało mi się nawet z kilkoma zakolegować. Poczułam, że nie jestem sama ze swoimi problemami. To uczucie dało mi odrobinę nadziei, która jest niezbędna gdy się choruje.
Po tym małym końcu świata jakim jest psychoza powoli starałam się budować swoje życie na nowo. Rodzice, którzy bardzo mnie kochają traktowali mnie trochę jak niechciany prezent z którym nie wiadomo co zrobić. Chociaż czułam ich bliskość i ciepło co pozwalało przetrwać pierwsze tygodnie po szpitalu to wiem też jak bardzo się o mnie bali. Bolało mnie, że nikt oprócz psychiatry nie pytał jakie mam plany, czy mam jakieś marzenia i czy chcę coś jeszcze w życiu osiągnąć. Obudziło to we mnie złość, która kiełkowała tak długo aż przerodziła się w działanie. Wkrótce rozpoczęłam nowe studia, co według mnie uratowało mi to życie. Można powiedzieć, że byłam zmuszona wyjechać do dużego miasta i być na tyle samodzielna żeby poradzić sobie z obowiązkami studentki. Musiałam być zdrową osobą, ale właśnie taka chciałam być mimo brania tabletek. W międzyczasie były dwa pobyty na oddziale rehabilitacyjnym na którym psychiatrzy, psychologowie i pielęgniarki bardzo starali się pomóc. Jednak najbardziej utkwiły mi w pamięci rozmowy z innymi pacjentami. To oni dali mi najwięcej zrozumienia i uczyli jak radzić sobie z chorobą.
Za namową mojego psychiatry trafiłam do hostelu dla osób po kryzysach psychicznych, prawie 360 km od rodzinnego domu. Chociaż może hostel dla osób po kryzysach psychicznych nie brzmi dobrze to jednak odmienił moje życie. Z osoby wycofanej, która potrafiła cały dzień czytać książkę stałam się bardziej otwarta i przede wszystkim polubiłam towarzystwo innych ludzi. Zmienił się mój sposób myślenia o sobie i chorobie. Duża zasługa w tym terapeutów tam pracujących, ale przede wszystkim innych współmieszkańców, dzięki którym ten pobyt miał sens. Wspólne spacery, granie w gry planszowe, ogólnie spędzanie razem czasu dało więcej niż wszystkie leki razem wzięte. Poczułam ducha wspólnoty i przede wszystkim to, że nie jestem sama z swoimi problemami, że zawsze jest ktoś do kogo można się zwrócić o radę. Obecność drugiego człowieka, który radzi sobie z chorobą podobną do mojej dawał nadzieję i poczucie, że ja też tak potrafię. Dzięki hostelowi poznałam fajnych ludzi. Niektórych lubiłam mniej innych bardziej, ale od każdego nauczyłam się czegoś i każdy coś wniósł w moje życie. Poczułam siłę do walki z przeciwnościami losu. Stałam się dużo silniejsza niż wcześniej.
Dużo też dała mi psychoterapia dzięki której nauczyłam się dostrzegać swoje emocje, a przede wszystkim o nich mówić. Niby zwykła rozmowa a daje mi wgląd w siebie w to co czuję i czego pragnę. Dzięki niej na nowo polubiłam siebie i zyskałam pewność siebie, której tak bardzo mi brakowało. Zrozumiałam, że mimo swoich wad i niedoskonałości to jestem „wystarczająca” i zasługuje na szczęście.
Doświadczenie jakim jest choroba psychiczna nauczyła mnie żeby szukać w swoim życiu elementów, które dają mi radość, a nie skupiać się na tych powodujących przygnębienie i smutek. Zrozumiałam, że schizofrenia to tylko niewielka część mnie i mimo że będzie ze mną do końca życia to jestem kimś więcej niż tylko chorobą. Mam swoje marzenia, pasje, również jestem częścią rodziny, mam przyjaciół i znajomych. Uwierzyłam, że mogę robić prawie wszystko co zdrowi ludzie pomimo że, codziennie łykam małą pigułkę. Mam swoje ograniczenia, ale przecież każdy człowiek jakieś ma. Co nie zmienia faktu, że mogę być szczęśliwa, że moje życie może być wartościowe i zwyczajnie ciekawe. Cały czas idę swoją drogą zdrowienia i jeszcze wiele zakrętów przede mną, ale wiem że wokół mnie są ludzie, którzy pomogą mi gdy będę miała gorszy okres.
Monika B.