Zdrowie psychiczne to nie tylko kryzysy, psychologowie i choroby. Zdrowie psychiczne to przede wszystkim samoakceptacja. Nasze bramy otwarte są dla wszystkich i właśnie tą różnorodność kochamy. Jesteśmy tu po to by edukować, w kwestiach szeroko pojętego dobrobytu naszej psychiki.
Każdy z nas najbardziej pragnie być akceptowanym i rozumianym. W naszym najnowszym cyklu pod tytułem „LGBT co” uczymy się rozumieć innych ludzi. O odmiennej tożsamości seksualnej, postrzeganiu płci i jej płynności, etykietkach, często niełatwych doświadczeniach.
Mam przyjemność zaprosić was na niezwykłe spotkania z ludźmi i ich historiami. Niech wasze drzwi będą otwarte jeszcze szerzej, a każda zagubiona kredka znajdzie swoje pudełko.
K: Czy można powiedzieć, że LGBT to pudełko dla zgubionych kredek?
M: Wydaje mi się, że trochę tak. LGBT czy LGBTQ+ to dla mnie trochę terminy ewoluujące, gdy po kolei dodawane są do skrótu kolejne literki. Ich zadaniem jest przygarnięcie wszystkich duszyczek, które nie mieszczą się w przyjętych społecznie normach. Seksualnych, romantycznych i płciowych, a także ich sprzymierzeńców. Dla mnie jest po prostu definicją sposobu myślenia, a niekoniecznie od razu znakiem, z kim idziemy do łóżka.
K: Akceptacja i tolerancja to, to samo czy może coś innego?
M: Wydaje mi się, że to wszystko zależy od tego, jak kto sobie zdefiniuje te słowa w głowie. Dla mnie słowa są równoznaczne – bez wewnętrznej akceptacji różnych odmienności, nie będziemy mogli się nazwać tolerancyjnymi. Bez tolerancji będziemy mogli próbować mówić, że jesteśmy akceptujący… ale wciąż coś będzie nam dokuczać.
K: Łatwo jest stać się jedną z literek czy poza przekroczeniem granicy bycia hetero, definiowanie czegokolwiek jest znacznie trudniejsze?
M: Każdy przechodzi swoją drogę, więc ja mogę powiedzieć tylko o sobie. W wieku 27 lat przyznałem przed sobą, że nie jestem heteroseksualny, ale wciąż nie potrafię i nie chcę się określić. Dziewczyny zawsze mi się podobały, ale 3-4 lata temu zacząłem dostrzegać piękno w facetach. Gdy zwierzyłem się swojemu przyjacielowi, powiedział mi, że no tak, faceci są ładni, ale jednak seks waginalny z kobietą jest dużo lepszy, niż obrzydliwy analny z facetem. Taki dyskurs krążący wokół LGBTQ+ bardzo spłaszcza sprawę. Istnieje przecież nie tylko pociąg seksualny (a co dopiero do seksu analnego), ale też romantyczny. Seksualność jest również płynna. Do niektórych rzeczy trzeba dojrzeć, a do tego potrzeba czasu. Początkowo wypierałem swoje emocje, ale z czasem dojrzałem do tego, że warto się otworzyć na randkowanie z tą samą płcią. Spróbowałem i nie żałuję.
Czy oznacza to, więc, że jestem biseksualny? Według jakiejś definicji możliwe, choć wolę wcale się nie metkować. Bo jeśli zaraz wejdę w długoterminowy związek z mężczyzną i przestanę sobie wyobrażać, że mogę się ponownie zakochać w kobiecie. Ktoś będzie chciał przylepić mi łatkę geja, który długo wypierał swoją orientację. Natomiast, jeśli będę z facetem, ale potem spędzę resztę życia będąc z kobietą, to ktoś może pomyśleć, że chciałem sobie tylko poeksperymentować. A przecież chodzi tylko o to, abyśmy dokonywali dobrych wyborów dla nas i czuli się dobrze czy nie? Nie definiujmy się, jeśli nie czujemy potrzeby. Niektórym to pomaga. Innym, takim jak ja, tylko przeszkadza. Nic w życiu nie jest czarne lub białe.
K: Utarło się przekonanie, że ludzie starsi są mniej tolerancyjni. Czy zgadzasz się z tym, a może znasz jakieś wyjątki od reguły?
M: Ja nie utożsamiałbym tolerancji z wiekiem. To prawda, że młodzi ludzie, mając dostęp do masy informacji w internecie, są bardziej zaznajomieni z różnorodnością, w której dorastają i dla nich to codzienność. Internet też podsuwa skrajne sugestie – tworzą się bańki informacyjne i jeśli komuś ustawią się algorytmy w social mediach wokół treści przeczących tolerancji, to nie zazdroszczę. Jednak tolerancja lub jej brak jest elementarną cechą człowieka i przekłada się również na to czy jesteśmy w stanie zaakceptować lub tolerować to, czego jeszcze nie znamy. Czasem trzeba coś starszej osobie lepiej wytłumaczyć, przybliżyć swoją perspektywę, opowiedzieć o własnych emocjach, a nuż pozytywnie nas zaskoczy, że jesteśmy bardzo podobni! Warto słuchać starszych, bo mają więcej doświadczenia. Warto też edukować, jeśli chcą nas słuchać.
K: Co by było gdyby wszystko było dla ludzi, a nie mężczyzn lub kobiet?
M: Wtedy byśmy nie robili dram, że kolejny piosenkarz czy aktor pokazał się publicznie w spódnicy, a kolejki do toalety damskiej na przystankach przy autostradzie nie byłyby aż tak długie. Musimy oduczyć się wielu rzeczy, które przez lata przypisywane były do danej płci. Moda, malowanie paznokci, rządzenie państwem, wykonywanie prac fizycznych. Wtedy po prostu będziemy równi, choć to utopijna wizja.
K: Dlaczego ludzie mają tak wielką potrzebę przylepienia łatek, jak myślisz?
M: Sam starałem się przez długi czas określić swoją orientację, ale w końcu zrezygnowałem. Przez długi czas czułem narastającą frustrację, że nie wiem, czego chcę w życiu, bo nie wiem, jaka płeć bardziej mnie pociąga… i muszę przyjąć jakąś łatkę, aby pokazać światu, że ja wiem, czego chcę. Guzik prawda. Mam prawo nic nie wiedzieć i nie muszę się z tego przed nikim tłumaczyć. Jestem tylko liściem niesionym na wietrze losu i nie wiadomo, gdzie wyląduję. Gdy słyszę oceniające teksty, że skoro chłopak zachowuje się zniewieściale, to musi być gejem albo trans, zawsze to kwestionuję. Bo zaakceptowałem, że na żadne pytanie nie ma prostych odpowiedzi, a ludzie lubią wszystko racjonalizować, tłumaczyć sobie prostymi słowami.
K: Jak to jest z tą literką T? Głównym czynnikiem ją determinującym jest płeć, a nie orientacja, należy więc, czy nie należy do skrótowca?
M: Osoby transpłciowe jak najbardziej mogą się czuć częścią społeczności LGBTQ+! A jeśli ktoś tego nie akceptuje, bo uważa, że społeczność powinna być ekskluzywna dla gejów i lesbijek, to ma raczej problem z samym sobą.
K: Dlaczego tęczowa rodzina nie może być rodziną wedle polskiego prawa. Takie rodziny i tak istnieją, dlaczego Polska jak inne europejskie kraje ( Szwecja, Norwegia, Malta) nie chce podać im ręki?
M: Ech, smutne tematy. Jedną ze znanych brudnych taktyk rządzenia jest znalezienie sobie kozła ofiarnego. Nasza partia rządząca musiała zasiać ziarno strachu wśród obywateli, aby utrzymać swoją pozycję. Wtedy można posuwać się do bardziej radykalnych kroków, pod przykrywką zwiększania bezpieczeństwa. Jako, że nie zagrażają Polsce terroryści, to wymyślili, że Polsce zagraża upadek moralny poprzez napływ szkodliwych wartości z zachodu, czyli LGBT. Zagrali na nucie ksenofobicznej i póki, co się trzymają u władzy. Dlatego na razie niewiele się zmienia, w kwestii praw obywatelskich tęczowych rodzin. My jednak wiemy swoje i coraz więcej ludzi w Polsce domaga się równouprawnienia. Są to zmiany, które zajmują pokolenia, ale wierzę, że sam będę w Polsce mógł założyć tęczową rodzinę, jeśli tylko tego zechcę. Trzeba tylko nieustannie walczyć o swoje prawa.
K: Czy ktoś Cię kiedyś skrzywdził, w związku z tym, jaki jesteś?
M: Nie, raczej miałem pozytywne doświadczenia. Otaczam się ludźmi podobnymi do siebie, a jeśli ktoś na mieście, rzuci przelotnie, że wyglądam jak pajac w swoich kolorowych spodniach. Uśmiecham się tylko pod nosem wiedząc, że istnieją ludzie, którzy mają pusto w głowie.
K: Dziękuję za rozmowę.
Rozmowę przeprowadziła Kornelia Wilk
Czytaj też A więc stało się i odchodzisz…