Ostatnimi czasy poglądy na temat wymarzonej sylwetki i cielesnego piękna uległy radykalnym zmianom. Przez (co najmniej) ostatnią dekadę kobieta miała mieć talię osy, ubrania w sklepach robione były na wieszaki, a modelki zajadały się wacikami, żeby nosić rozmiar XS. Obecnie świat zwariował na punkcie ciałopozytywności. Czym jest i czy na pewno niesie za sobą dobre zmiany?
Ruch body positive
Ciałopozytywność (z ang. body positive) to ruch, który na celu ma obalenie dotychczasowych kanonów piękna i dyskryminacji z nimi związanej. Wypromować chce czucie się dobrze we własnym ciele, niezależnie od tego, jaki rozmiar lub defekt ono ma. Inicjatorkami tej idei były kobiety zmagające się z zaburzeniami odżywiania, a popularność zyskała ona dzięki pisarce Connie Sobczak i psychoterapeutce Elizabeth Scott. Ruch ten był jednak tak naprawdę obecny już w 1966, ale na popularności zyskał dopiero w ostatnim czasie. Najwięcej „ciałopozytywnych” możemy spotkać w social mediach takich jak Instagram czy Tik tok. Najczęściej są to osoby tak zwane plus size, które realizują swoje pasje w Internecie niezależnie od tego, czy według świata do nich pasują, czy nie.
Koncepcję tą przyjmuje coraz więcej światowej sławy marek odzieżowych. Na stronie największych sportowych brandów, jak Nike czy Adidas, ubrania reklamowane są przez panie mogące pochwalić się krągłościami. To samo tyczy się spotów reklamowych.
Cały ruch w głównej mierze opiera się na samoakceptacji – pogodzeniu się z kompleksami, traktowaniu swojego ciała w sposób odpowiedni dla nas czy porzuceniu toksycznego myślenia na temat swojej sylwetki. Niektóre przekonania tyczą się też krytykowania wyglądu innych – skupiamy się na sobie i swojej pozytywności, nie narzucając przy tym komuś swoich przekonań. Tyczy się to też naszych kręgów, mianowicie to, że jedna osoba body positive nie goli nóg nie oznacza, że druga musi robić tak samo.
Ciałopozytywność a promowanie otyłości
Godzenie się ze swoimi kompleksami często oznacza pogodzenie się ze swoją wagą. Idea samoakceptacji z pewnością niesie za sobą ogrom plusów, szczególnie dla młodych dziewczyn, którym wiecznie nie odpowiada to, jak wyglądają. Jednak granica pomiędzy zdrową akceptacją a promowaniem otyłości jest bardzo cienka. Ktoś zapyta się, w czym problem? „Mam nadwagę, ale zgodnie z myślą body positive nie robię z tym nic, bo odpowiada mi sposób, w jaki się odżywiam, a ćwiczyć nie lubię”. Z drugiej strony, anorektyczka też powie, że ona swój wygląd lubi i jak zadowolić wszystkich i stworzyć ruch, który nie będzie wybiórczy lub krzywdzący? Warto by było doprecyzować zasady, żeby nie popadać ze skrajności w skrajność. Nieogolone pachy jeszcze nikomu nie zaszkodziły, ale zbyt wysokie BMI, niosące za sobą wiele negatywnych konsekwencji, już tak.
Najważniejsze jest zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Jeśli ze swoją nadwyżką kilogramów czujesz się ok w swojej głowie, zostaw je w spokoju, ale jeżeli Twoje wyniki badań mówią, że należy się ich pozbyć, tak trzeba zrobić. Zaburzenia odżywiania jak anoreksja czy bulimia, związane są z tym, że młode dziewczyny zazwyczaj nie czują się ze sobą wystarczająco dobrze. Nawet 20% chorych umiera na skutek powikłań po chorobie lub popełniając samobójstwo. Z drugiej strony otyłość jest chorobą cywilizacyjną, na którą cierpi 10% dzieci i młodzieży i ponad 50% osób dorosłych. Stanowi problem globalny i niesie ryzyko innych chorób jak cukrzyca czy nadciśnienie, które mogą skutkować śmiercią.
Warto próbować dalej
Nastolatki w szczególności potrzebują tego, by myśleć inaczej. Zmiana postrzegania siebie w ich oczach może uratować je przed bulimią czy anoreksją, ale nie tylko. Brak akceptacji siebie w wieku młodzieńczym najczęściej przeradza się w inne problemy wieku dorosłego.
Dla przykładu kobiety mogą być wobec siebie bardzo krytyczne, myśląc, że są niewystarczające. Miewają niską samoocenę i poczucie własnej wartości, przez co nie wierzą w siebie i bywają nieśmiałe. Może to powodować problemy w pracy czy kontaktach międzyludzkich. Bywa też tak, że czują się źle w towarzystwie innych kobiet, nieustannie się z nimi porównując. Takie kobiety często nie są dla siebie atrakcyjne i seksowne, przez co mogą mieć problemy w życiu uczuciowym. Co więcej może to w nich utwierdzać wstyd czy przekonanie o tym, że jest się skazanym na niepowodzenia.
Ruch body positive jest nam potrzebny bardziej niż myślimy, choć nie dokładnie w takiej formie, w jakiej funkcjonuje obecnie. Jednak gdy weźmiemy poprawkę, w której na 1. miejscu postawimy nasze zdrowie i rozgraniczymy zdrową akceptację od tej bezwarunkowej, ciałopozytywność może wnieść w nasze życie wiele dobrego.
KORNELIA WILK
Czytaj też: „Czuję, że zawsze będę już anorektyczką”. Wywiad z Moniką