Epidemia depresji – klątwa samooceny, pozytywnych emocji i wszechobecnych ofiar

przez | 8 czerwca 2022

O depresji mówi się dużo, coraz więcej się o niej słyszy. I bardzo dobrze. Można jednak odnieść wrażenie, że przybywa osób zmagających się z tym zaburzeniem wzrósł na przestrzeni lat. A może to nie do końca tylko wrażenie?

W latach 80. XX wieku w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badanie na populacji amerykańskiej, które polegało na sprawdzaniu różnego rodzaju psychologicznych trudności na przestrzeni ich życia. Badacze spodziewali się, iż więcej tego rodzaju trudności pojawi się u osób starszych – miały one za sobą więcej przeżytych lat, więcej „okazji” do doświadczenia problemów. A jednak wyniki były zupełnie odwrotne! 

Okazało się, że im młodsze pokolenie, tym większy odsetek osób deklarujących przeżywanie stanów depresyjnych lub podobnych. Należy jednak zwrócić tutaj uwagę na słowo deklarujących – możliwe, że zmiany kulturowe i społeczne występujące między pokoleniami sprawiają, że po prostu więcej osób młodych nie bało się przyznać do przeżywania trudności. Badanie to było jednak jedną z przyczyn, dla których Martin Seligman, czołowy badacz z nurtu psychologii pozytywnej, podjął się przeanalizowania przyczyn, jak to nazywa, „epidemii depresji”. 

 

Ruch na rzecz pozytywnej samooceny

Jako pierwszą potencjalną przyczynę podaje rosnący indywidualizm i, połączony z nim „ruch na rzecz pozytywnej samooceny”. Co ma na myśli? Że „pozytywna samoocena” staje się słowem-kluczem, panaceum na wszystko. Że często nie wnikamy w przyczyny złej samooceny, nie próbujemy nad nią pracować. Że zdarza się nam wmawiać dzieciom, a może i sobie samemu, że jesteśmy wyjątkowi, nawet gdy czujemy się źle – nie próbujemy nad sobą pracować. Jak pisze Seligman: „Jest to ruch, który, paradoksalnie, usiłował ukształtować dzieci o wysokim poczuciu własnej wartości, lecz, jestem przekonany, że ukształtował dzieci o płytkim i niezwykle kruchym poczuciu własnej wartości”.

 

Ochrona przed przeżywaniem emocji

Drugą potencjalną przyczyną jest według psychologa brak przyzwolenia na smutek, zaniepokojenie czy gniew, szczególnie u dzieci. Jako opiekunowie czy wychowawcy często czujemy potrzebę, a może nawet przymus, do interweniowania, gdy dziecko czuje jakieś emocje, które nazywamy „negatywnymi”. Każdy jednak potrzebuje w życiu przeżywać pełen zakres emocji, także te mniej przyjemne. Gdy natomiast jesteśmy ich pozbawieni przez długi czas, późniejsze z nimi zderzenie, gdy opiekuna nie ma „pod ręką”, może być bardziej dotkliwe, niż byśmy się tego spodziewali. Brak kontaktu z różnymi stanami emocjonalnymi, stopniowego i adekwatnego do wieku, możliwości, sytuacji, może grozić niewykształceniem mechanizmów do radzenia sobie z nimi.

 

Usprawiedliwiająca pozycja ofiary

Jako ostatnią z możliwych przyczyn „epidemii depresji” Seligman podaje utożsamianie się z ofiarami, na wszelkich polach życia. Identyfikujemy się z celebrytami, którzy przechodzą przez trudności i stawiają siebie na przegranej pozycji. Oczywiście, w wielu przypadkach nazwanie siebie „ofiarą” jakiegoś czynu, sytuacji czy choroby jest w pełni uzasadnione. Jak pisze psycholog: „Obecnie ideologia ta rozwinęła się do przesady. Przypisywanie swoich kłopotów temu, że jest się ofiarą, stało się usprawiedliwieniem wręcz rutynowym. […] Młodzi ludzie, którzy wierzą, że są ofiarami, że ważne zdarzenia są poza ich kontrolą, mogą przejawiać bierność i smutek”. 

 

W kierunku zmiany

Jak więc możemy z tym walczyć? Pracujmy na rzeczywistych mocnych stronach, wspierajmy siebie i dzieci. Pozwalajmy przeżywać emocje, będąc obok i wytyczając granice ich okazywania. Jednak gdy widzimy, że my lub osoba nam bliska często chodzi smutna, podejrzewamy, że może cierpieć z powodu depresji – nie bójmy się iść do psychologa. To czy zaburzenie to spowodowane, po części, trendami społecznymi, czy nie, nie zmienia faktu, że powoduje ono rzeczywiste cierpienie wielu osób, nad którym można pracować.

 

Tekst oparty o artykuł Martina Seligmana „Psychologia pozytywna”, którego przekład na język polski został opublikowany w książce „Psychologia pozytywna. Nauka o szczęściu, zdrowiu, sile i cnotach człowieka” pod redakcją naukową Janusza Czaplińskiego (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa: 2012)

AGATA WALKUSZ

Czytaj też: Jak pies może pomóc w zdrowieniu, czyli kilka słów o dogoterapii